Data publikacji: 2021-03-04, 06:28
Oryginalny tytuł wiadomości prasowej: Tadeusz Drozda: System szczepień jest organizowany na chybcika. Urzędnicy kombinują, co zrobić, żeby wszystko skomplikować
Kategoria: LIFESTYLE, Zdrowie, szczepienie, COVID-19, Tadeusz Drozda, zdrowie, pandemia
Temat szczepienia przeciwko wirusowi COVID-19 nadal wywołuje spore kontrowersje. Osoby, które chcą się zaszczepić, najczęściej muszą czekać w bardzo długich kolejkach. Tadeusz Drozda tłumaczy, że gdy chciał się zarejestrować, wielokrotnie słyszał informacje o braku wolnych terminów w poszczególnych województwach. Chociaż satyrykowi udało się zaszczepić, to było to trudne logistycznie.
Temat szczepienia przeciwko wirusowi COVID-19 nadal wywołuje spore kontrowersje. Osoby, które chcą się zaszczepić, najczęściej muszą czekać w bardzo długich kolejkach. Tadeusz Drozda tłumaczy, że gdy chciał się zarejestrować, wielokrotnie słyszał informacje o braku wolnych terminów w poszczególnych województwach. Chociaż satyrykowi udało się zaszczepić, to było to trudne logistycznie.
Komik zaznacza, że chociaż nie miał problemu z dodzwonieniem się do punktów szczepień, w każdym słyszał tę samą odpowiedź. Długo nie mógł znaleźć wolnego terminu. Zależało mu, by zostać zaszczepionym, więc nie rezygnował.
– Gdy zadzwoniłem, żeby zarejestrować się na szczepienie, nie usłyszałem: proszę czekać, jest pan 480. w kolejce. Od razu się dodzwoniłem, więc zastanawiam się, ile ludzi musi tam pracować, że odbierają od takich frajerów jak ja. Inną kwestią jest to, że w słuchawce cały czas słyszy się, że nie ma żadnych wolnych terminów. To jest fajna robota: człowiek siedzi i całą dobę powtarza to samo – mówi w rozmowie z agencją Newseria Lifestyle Tadeusz Drozda.
Satyryk zaznacza, że nie zależało mu, by przyjąć szczepionkę w konkretnym województwie, więc postanowił sprawdzić, jak wygląda sytuacja także w punktach oddalonych od jego miejsca zamieszkania. Właśnie w ten sposób znalazł wolny termin. Po długim oczekiwaniu była to ulga.
– Terminów nie było w województwie mazowieckim i na południu. Po jakimś czasie okazało się, że w warmińskim mieście Nidzica jest największe w Polsce ognisko zarażeń i ludzie boją się tam jechać. Pojechałem i się zaszczepiłem właśnie tam – tłumaczy.
Zdaniem Tadeusza Drozdy problemy ze znalezieniem terminów wynikają po części z błędnej organizacji całego przedsięwzięcia. Satyryk tłumaczy jednak, że nie jest to nowość, ponieważ podobne trudności przy załatwianiu urzędowych spraw towarzyszą mu od lat.
– Żyję w tym kraju już bardzo długo i wiem, że urzędnicy kombinują, co zrobić, żeby wszystko skomplikować. Chociaż telefon jest czynny, niewiele można załatwić. Ten system, jak wszystko u nas, jest zorganizowany na szybko. Tworzą go ludzie, którzy nie mają o nim pojęcia i przede wszystkim chcą zarobić. Nie wiem jednak, czy gdzieś na świecie jest lepiej – zaznacza.
Społeczeństwo wciąż dzieli się na zwolenników szczepionki i osoby, które mają o niej niepochlebne zdanie. Komik zaznacza, że decyzję o szczepieniu podjął bardzo szybko. Postanowił bowiem posłuchać ekspertów. Podkreśla, że zaufanie specjalistom jest w obliczu obecnej sytuacji słusznym wyborem.
– Jestem lekomanem. Gdyby były zastrzyki na rozum, to też bym się nie zastanawiał. Wielu mądrych ludzi mówiło, że trzeba się zaszczepić, więc to zrobiłem. Nie będę się wydurniał – żartuje Tadeusz Drozda.
źródło: Biuro Prasowe
Załączniki:
satyryk, komik